Grow your YouTube channel like a PRO with a free tool
Get Free YouTube Subscribers, Views and Likes

Mord w Rakowiskach dziewczyna z jeziora i pożar kina. – trzy sprawy które wstrząsnęły redaktore...

Follow
Onet

Podeszli do łóżka, w którym spali rodzice Kamila. Syn stanął obok matki, a jego dziewczyna Zuzanna po stronie ojca. Byli bardzo cicho, nie chcieli ich obudzić. Wcześniej Kamil wyprowadził z domu psa, by nie narobił hałasu. Młodzi kochankowie spojrzeli na siebie. Wiedzieli co zaraz się wydarzy. Chłopak zaczął odliczać: trzy, dwa, jeden…


Bili długimi nożami na oślep. Krew tryskała obficie, sypialnia zamieniła się w miejsce krwawej rzezi…


Ofiary Agnieszka i Jerzy Niedźwiedzie obudziły się w śmiertelnych konwulsjach. Kobiecie udało się wyskoczyć z łóżka. Zakrwawiona, ciężko ranna wybiegła z sypialni wzywając pomocy. Syn doskoczył do matki od tyłu i trzykrotnie przejechał nożem po jej gardle. W czasie śledztwa zeznał, że zrobił tak, bo nie chciał, by cierpiała…


– Zbrodnia w Rakowiskach, to było coś strasznego. Do dziś jest mi źle, jak sobie o tym pomyślę – mówi w „Barze Paragraf” Dariusz Burliński, dziennikarz i redaktor gazety „Fakt” z wieloletnim stażem. Człowiek, który o zbrodniach napisał wiele tekstów, a nawet książek. A jednak są sprawy, które cięgle robią na mnie wrażenie. Ta niewątpliwie do nich należy. Czasami nie wierzę, że to się mogło wydarzyć naprawdę dodaje. 


Druga sprawa, która zapadła głęboko w pamięć redaktora Burlińskiego, to zabójstwo dwudziestotrzyletniej dziewczyny w Olsztynie. Joannę Gibner udusił mąż, zaledwie kilka miesięcy po ślubie. Śledczy długo nie potrafili udowodnić mu winy. 


Zwyrodnialec wpadł dzięki zeznaniom jego drugiej żony. Został skazany mimo braku ciała. Cały proces był poszlakowy. To straszna zbrodnia i bardzo ciekawe śledztwo wspomina po latach dziennikarz „Faktu”.


Jest jeszcze jedna tragedia spędzająca sen z powiek Burlińskiemu. To sprawa pożaru kina objazdowego z 1955 roku. W małej wsi o nazwie Wielopole Skrzyńskie żywcem spłonęło wówczas 58 osób, w tym ponad trzydzieścioro dzieci. Operatorzy objazdowego kina, którzy byli odpowiedzialni za tę tragedię, zamiast pomagać ofiarom, uciekli na pobliski posterunek milicji. Bali się – zresztą słusznie – samosądu ze strony mieszkańców wsi.


Dariusz Burliński rozmawiał z ostatnimi żyjącymi świadkami tej tragedii.  Najgorsze w tej historii było wymazywanie jej z historii przez komunistyczne władze. Ludzie mieli nigdy nie dowiedzieć się o tej tragedii. Nie zachowały się żadne zdjęcia z tego okresu. Na szczęście świadkowie przetrwali dłużej niż komunizm podsumowuje redaktor „Faktu”.

posted by broncsfan07kd